Iza wyciągnęła mnie z domu, inaczej nic nie powstrzymałoby mnie przed spędzeniem kolejnego dnia przed komputerem i oglądaniem jednego z ulubionych seriali. Mimo że złapał nas deszczyk, wypad okazał się całkiem przyjemny:) Umówiłyśmy się już na następne, bo jakoś ostatnio zaniedbałyśmy jazdę na rowerze.
Pojechałam podlać kwiatki u rodziców, bo przy obecnych upałach nie wytrzymają do ich powrotu w poniedziałek. Po drodze jechałam przez nie do końca znane mi okolice Łodzi, ale na Retkini byłam już w domu:) Najgorszy był ten upał, masakra:/